Dawno nie pisałem. Nie wynika to z wrodzonego lenistwa do biegania lecz raczej z braku nowych rzeczy do pokazania, a to z kolei jest implikacją braku czasu (zrozumiałe w okresie Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku). Od dłuższego czasu przymierzam się do tras w lasach sopockich - ale nie wychodzi ...
Zimowa pogoda nas rozpieszcza. jest bezwietrznie, -6 stopni Celsiusza, świeci Słońce (niby zawsze świeci, lecz wyrażając się precyzyjnie - widać je na poziomie +0,5 mnp).
Trasa taka sama jak zwykle: sopockie błonia, wzdłuż ulicy Polnej do morza i w prawo, deptakiem w kierunku mola w Brzeźnie (a może jeszcze kawałek dalej).
Zdjęcia starałem się robić w tych samych miejscach co zawsze, aby pokazać jak Sopot i jego okolice zmieniają się w zależności od pory roku, dnia lub pogody.
Zaczynamy. Ścieżka łącząca ulice 3-go Maja i Polną w kierunku sopockich błoni.
Oraz same Błonia.
Stwór w centrum - to moja koleżanka niedoli. Teoretycznie pies obronny i przewodnik (znaczy się podmiot obrony i przewodzenia). Zaleta - wersja podręczna, jak się zmęczy - można schować do kieszeni dresów - ale jeszcze się nie zdarzyło. W końcu ma cztery nogi a ja dwie, więc na jedną przypada dwa razy mniej kilometrów niż na moją.
Piękny śnieg, prawda? Szczególnie, gdy robi się pompki i widzi się go z bliska.
Dotarliśmy do alejki. W prawo prowadzi ścieżka do Gdańska,
na wprost zaś, mamy wejście na plażę. Z koleżanką niedoli na planie pierwszym.
Plaża prawie dziewicza. W tym jej fragmencie żywego ludzkiego ducha.
Hen daleko normalni ludzie sobie chodzą nieświadomi obecności biegającego wariata. Z psem ...
Ciekawostka - jak pisałem wcześniej, jest około -6 stopni Celsiusza, natomiast woda osiągnęła punkt równowagi termodynamicznej z lodem który szacuję na jakiś -1 do -0,5 stopnia (przy brzegu pływa lodowa kasza - czyli mniej więcej tyle samo lodu się topi ile go zamarza). Powoduje to dosyć silne parowanie wody która to para momentalnie zamarza i powietrze roi się od milionów mikrokryształków lodu. Krajobraz wydaje się być zamglony, więc widać trochę niewyraźnie molo, a w tle majaczą wzgórza Gdyni.
Kolejny przystanek pompkowy to Polok Oliwski (jak zwykle zresztą)
Nie - nie pomyliłem się. Nie jest to zdjęcie z gór (np. Szklarska). Nadal jesteśmy w Sopocie. Jak widać można go zwiedzać również na biegówkach. Trasy przedeptane, więc można pełzać na dłuższej boazerii.
Mam ogromną ochotę pobiegać w niedzielę na nartach, lecz prognozy zapowiadają ocieplenie - w konsekwencji mokry, lepiący się śnieg. Poza tym Szefowa ułożyła mi już z pewnością plan dnia...
Niżej - dowód na kiepski poziom edukacji powszechnej w naszym kraju. Przecież drobiowi specjalnie wstawiono na ich poziomie zakaz pływania - a one albo nie rozumieją, albo mają kłopoty z dyscypliną ... Polskie kaczki!!!
Niżej - kilka fotek okolicy ujścia potoku do morza.
Podążamy dalej w kierunku Gdańska,
lecz nie wzdłuż plaży, lecz skręcamy z alejki w prawo, w kierunku Parku Regana.
Przy wejściu do parku stoi sobie dwóch zatopionych w rozmowie wielkich ludzi. O czymś debatują nie zważając na mroźną, zimową pogodę...
Za Nimi rozciąga się panorama parku.
Słońce jest nisko, na śniegu - cienie drzew,
a a zamarzniętych stawów wystają zmarznięte jak ja, trzciny.
Śnieg nadal piękny,
a niżej kilka fotek z trasy w głąb parku.
Poglądowa mapka parku. Zaznaczono, gdzie jesteśmy. Podążamy dalej oczywiście w prawo.
Słońce otoczone nieznacznym "halo" z kryształków śniegu,
a niżej znów kilka fotek z trasy.
Skręcamy w lewo, w kierunku morza. Przed nami powinno być molo w Brzeżnie,
i rzeczywiście jest. Wejście na molo.
Po prawej stronie - Gdańsk
po lewej - Sopot,
Rzut oka na plażę, w dwie strony.
Woda w morzu też wygląda ładnie.
Po wyjściu z mola zrobię jeszcze kilka kroków w kierunku Gdańska, żeby zobaczyć jak się mają moje magiczne drzewa, które staram się zawsze obfotkować, niezaleznie od pory dnia i roku.
Dzięki Bogu mam wyładowaną komórkę, więc biegam lekkim będąc duchwm, a jedyne dźwięki - to jak zwykle Ramstein, Oberschlesien i Transyberian Orchestra. Przede mną 5 kilometrów do Sopotu, ścieżką - jak niżej.
A w Sopocie termodynamika pełną parą,
lód walczy z wodą tworząc fantazyjne kształty stanów prawie pośrednich,
dynamicznych i przejściowych. Mapa głębokości wody jak na dłoni. Gdzie płycej - woda chłodniejsza i lód. Przy okazji mapa prądów wodnych.
Niestety, (to już piszę w niedzielę) - wczorajszy świat przeminął. Temperatura podniosła się w ciągu 24 godzin o prawie dziesięć stopni i zima w Sopocie poszła z wiatrem. Mokry śnieg, wilgotno, ciśnienie leci w dół.
Czas na wędrówkę w lasy ...
Piękne zdjęcia i piękne komentarze! Trzeba mieć piękną duszę aby tak postrzegać świat...
OdpowiedzUsuń,,,,
OdpowiedzUsuń