Niedziela, 17 kwietnia. Termometr w domu pokazuje 10 stopni. Dzięki Bogu Celsiusza a nie Kelvina. Może padać. Wczoraj pociągałem nogami w drodze do Gdańska mając nadzieję, że będę miał siły wrócić, dzisiaj postanowiłem postawić na zdobycze techniki - czyli maszynę z napędem białkowym i skrzynią biegów w łańcuchu. Na pewno się przyda - bo będzie pod górkę.
Ojcem założycielem Sopotu nie był ani Pan Haffner, ani pokolenia rybaków lecz lodowiec który ukształtował teren. Tenże lodowiec napchał z południa śmieci wszelkich a potem wziął i się roztopił, śmieci pozostawiwszy w postaci wzgórz morenowy Sopot otaczających.
Dzięki temu klimat jest tu dziwny, całkowicie odmienny od tego który panuje na niedalekich Kaszubach - morze stanowi akumulator i stabilizator ciepła, wzgórza zaś odgradzają od napływów zmian pogodowych z południa.
Dlatego też, nie warto kierować się ogólnymi prognozami pogody dla Polski północnej, lecz w uznanych serwisach (np. icm.edu.pl) sprawdzać pogodę wprost w Sopocie.
Do rzeczy wracając - pojadę dzisiaj na rowerze do Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, a dokładniej do lasu nad Sopotem.
Niżej - mapka Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego złowiona podczas dzisiejszej przejażdżki.
a tutaj sedno dzisiejszej trasy (też powzięte po drodze).
Wycieczkę zaczynamy oczywiście od śniadania w hotelu, a pierwsze zdjęcie (niżej) się zrobiło po przejechaniu około kilometra na skrzyżowaniu ulic Armii Krajowej (prosto) i J. Słowackiego (w prawo).
Tą drugą pojedziemy dalej do ulicy M. Reja ...
... oto ona (z charakterystycznym budynkiem biurowym w którym mieści się bodajże bank PKO SA).
Hołd złożyć należy leśnikom (i pewnie innym) którzy przyczynili się do świetnego oznakowania tras wszelakich w Parku oraz do powstania infrastruktury turystycznej.
Dalej jedziemy około kilometra lekko pod górkę, mając po lewej ogródki działkowe, po prawej zaś - ścianę lasu.
Niżej kilka luźnych fotek (sorki za jakość - ale trudno mi jechać pod górkę w prawej ręce trzymając camera obscura, w lewej papierosa elektronicznego bacząc jednakowoż aby gwałtem się grawitacji nie poddać...
... na przykład ta....
...obok niektórych zaś stoją wiaty dla ukojenia nóg i brzuchów.
A my dalej lekko po górkę...
.. napotykając wiosny ślady pojedyńczo ...
... i w zespołach.
,,, a my dalej.
Jadę w lewo mając nadzieję, że wrócę kiedyś z prawej strony...
po drodze ślady życia, a właściwie kolega niedoli poruszający się z podobną prędkością jak ja.
jest dosyć ostro...
i czasami kręto.
tamże - ładna perspektywa...
... a po prawej? Ptactwo. Ciekawe do czego służy? Prawdopodobnie drób konsumpcyjny lub do produkcji jajek (tak było za moich czasów - teraz jajka produkują fabryki LIDL'a, Biedronki i innych).
Piękna ściana brzóz...
... i kolejne ścieżki do włóczenia się.
i znów oznaki wiosny.
... w kierunku dwóch leśnictw ...
... oraz ozdobny, przydrożny kamyczek.
Kilka kolejnych fotek z trasy:
Lecz znienacka, po prawej stronie wyłania się kolejny przydrożny parking, na który skręcę i zobaczę co tam się znajduje.
Oto kolejny kamyk ...
.. i z bliska
OK. Dojechałem do miejsca w którym zgodnie z trasą skręcę w prawo, w dół. Znów precyzyjne oznaczenia.
Przy skrzyżowaniu ładne zabudowania.
No i jadę w dół mijając łąki ...
... kilka zabudowań ...
Tego nie widać, lecz jest dosyć ostro ...
co pokazuje mój wysokościomierz.
Zbliżam się do końca Pętli ...
... i oto jestem w punkcie wyjścia.
Na zakończenie kilka fotek z drogi powrotnej do hotelu.
Na koniec - zdjęcie rdzy na śrubach i matematyczny dowód na długość przejechanej trasy. Pewnie w rzeczywistości jest trochę krótsza, lecz pewnie robiłem dużo zygzaków - szczególnie jadąc pod górę.
Krople na liczniku - to albo mój pot, albo deszcz - wedle uznania.
Całość drogi zajęła mi półtorej godziny.
Warto pamiętać, że podobnych tras jest w najbliższej okolicy wiele, Chciałbym w najbliższym czasie pojechać dwoma - nową ścieżką wzdłuż ulicy Spacerowej oraz doliną oliwską od wschodniej strony ZOO. Obydwie prowadzą do Gdańska Osowej.
Zapraszam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz